Autor: Kimi Cunningham Grant
Wydawnictwo: Słowne
Liczba stron: 384
Moja ocena: 8/10
"Tylko Finch i ja, tylko instynkt przetrwania, potrzeba opieki i świadomość, że nie oddam jej za nic na świecie."
Grace Elizabeth i Kenny Morrison rozpłynęli się w powietrzu i ślad po nich zaginął. Ta dwójka zniosła zdecydowanie za wiele by być razem. Choć minęło tyle lat wspomnienia z czasów wojny wciąż są żywe. Finch ma osiem lat, żyje z ojcem w spokojnym zakątku lasu tak aby nie rzucać się w oczy. W lesie mieszkają od zawsze. Dziewczynka nie widziała niczego poza chatą i otaczającym ją lasem. Takie życie wybrał dla niej ojciec, to była ich jedyna opcja. Nie zazna wielu przyjemności życia, wychowuje się z dala od pewnych aspektów. Jej matka zginęła w nieszczęśliwym wypadku. Żyją z dnia na dzień w oczekiwaniu. Wie, że to nie będzie trwało wiecznie. Cooper nie ma żadnych zahamowań, żadnych granic bo przekroczył już wszystkie możliwe. Jake jest jego kolegą z wojska i właścicielem chaty. Przyjeżdża raz do roku z zapasami inaczej zostaliby bez prowiantu. On i sąsiad Szkot są jedynymi osobami, które wiedzą o ich istnieniu. Tym razem Jake nie przyjeżdża. Nastał dzień kiedy muszą sobie radzić sami bez pomocy z zewnątrz. Nie mają wyboru. Muszą wyjść z kryjówki i udać się po zaopatrzenie. Nie ma innego wyjścia. Największe ryzyko polega na tym, że ktoś go rozpozna. Dodatkowo jego sytuację zmienia i bardzo niepokoi pojawienie się dziewczyny z aparatem fotograficznym, na której punkcie Finch ma obsesję. Przyszłość ich świata staje się jeszcze bardziej niepewna. Cooper czuje zbliżające się kłopoty.
Ciągle zadawałam sobie pytanie w co oni się wpakowali. Czy Cooper to przestępca lub morderca? Czy coś zrujnuje ich spokojne życie? Ta historia zaczyna się powoli i utrzymuje to tempo aż do końca. Trudno napisać tylko parę słów o tej książce bo proza pełna jest niuansów. Nie chodzi tylko o fabułę ale o sposób jej opowiedzenia i żywe emocje, jakie ta historia wywołuje w czytelniku. "Milczenie lasu" nie jest typowym thrillerem, w którym krew leje się strumieniami a zwroty akcji zaskakują w każdym rozdziale. Autorka umiejętnie dawkuje napięcie, powoli odkrywa elementy układanki, zdradzając elementy z przeszłości naszych bohaterów. Historia ta to idealny przykład bezgranicznej miłości rodzica i dziecka. Bardzo podobało mi się przeniesienie akcji w klimatyczne, leśne zaułki. Opisy życia w lesie całkowicie mnie kupiły. Finał jest niezwykle zaskakujący i o ile przez resztę książki uda się powstrzymywać łzy, tak tutaj nie ma na to żadnych szans. Książka trzyma w napięciu i zniewala. W tym lesie łatwo się pogubić a wyjście odnajdziemy dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. Polecam!
Dziękuję Wydawnictwu Słownemu za możliwość zrecenzowania tej książki.
Bardzo lubię tego typu książki i na pewno sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuń